Producenci i kurierzy wiedzy - spotkanie premierowe drugiego numeru półrocznika „Kalejdoskop Kultury"

Jaki jest status wiedzy naukowej i eksperckiej tworzonej poza uczelniami? Jak przebiega sposób jej generowania w „instytucjach wiedzotwórczych”, a jak wygląda ich otoczenie prawne? Czy praca artystyczna również może być produkcją wiedzy, a jeśli tak, to kiedy? Wokół takich kwestii toczyła się rozmowa premierowa drugiego numeru półrocznika „Kalejdoskop Kultury”, którego inicjatorami są Uniwersytet Łódzki, Szkoła Filmowa w Łodzi i Akademia Sztuk Pięknych w Łodzi, a partnerem merytorycznym Muzeum Sztuki w Łodzi. Wydarzenie odbyło się 31 maja w wozowni willi Oskara Zieglera (ul. Marii Skłodowskiej-Curie 11), jednego z obiektów Strefy Kultury UŁ.

Łukasz Kaczyński, redaktor naczelny „Kalejdoskop Kultury”

Czy na pewno przyjęty dla dyskusji tytuł mówiący o „produkcji wiedzy” jest najtrafniejszy ze względu na negatywny ładunek skojarzeń – zaczął rozmowę redaktor naczelny pisma Łukasz Kaczyński i zaproponował rozmowę o szerzej pojętych „instytucjach wiedzotwórczych”. Określenie pochodzi z artykułu Natalii Słaboń, pracowniczki Centrum Muzeologicznego w Muzeum Sztuki w Łodzi, który ukazał się w najnowszym numerze „Kalejdoskopu Kultury”. Przy czym termin ten może obejmować zarówno tradycyjnie rozumiane publiczne instytucje kultury jak też festiwale i inne wydarzenia, których ambicje wyrastają poza doraźną działalność evenetową, a obejmują działania realizowane w szerszej czasowej perspektywie – gdy rozlewają się na cały rok, dzięki czemu do zbliżają do klasycznej instytucji.

Nie bałbym się słowa „produkcja” w odniesieniu do tworzenia wiedzy, bo ono nie musi dziś kojarzyć się z masowością czy przesadną standaryzacją. W przypadku naszego wydarzenia kwestia tworzenia wiedzy jest dość prosta, bo ujęliśmy to w naszym statucie. Tworząc ŁDF założyliśmy, że jednym z naszych celów jest szerzenie wiedzy, promowania dobrych rozwiązań. Gdy rozpoczynaliśmy działalność „instytucji wiedzotwórczych”, które próbowały łączyć umiejętność informowania masowego odbiorcy o postępach wiedzy i o nowych rozwiązaniach, nie było wiele. Istniała wtedy spora luka w sposobie przekazania wiedzy. 

- przyznał Michał Piernikowski, dyrektor artystyczny Łódź Design Festival.

Złożoność problemu „produkcji wiedzy” na tle całej działalności Muzeum Sztuki w Łodzi nakreślił Daniel Muzyczuk, kierownik Działu Sztuki Nowoczesnej tej instytucji oraz członek rady programowej „Kalejdoskopu Kultury”: 

Wychodzimy też z założenia, że są przeróżne rodzaje tej wiedzy, która jest produkowana w ramach działalności takiej jednostki. Badanie historii wystaw to na przykład jeden z głównych dziś elementów refleksji w ogóle nad rolą sztuki w XX i XXI wieku. Oczywiście wiedza naukowa podlega przeróżnym rygorom (MSŁ jest też wydawcą publikacji punktowanych), ale według nas również praca artystyczna jest produkcją wiedzy.

I dodał:

Stąd istotna rola takich projektów jak cała seria wystaw zatytułowanych „Prototypy”, który umożliwia pracę z artystami na z góry określonych zasadach. Zapraszamy ich do badania naszej kolekcji i traktowania jej jako zespołu obiektów, które mogą służyć do powstawania czegoś „poza”, czegoś nowego, służyć jako „element pierwszy”, który będzie prowadził do wytwarzania nowych elementów. Zapraszamy artystów, aby wskazali lub powiedzieli nam, co jeszcze w naszej kolekcji przeoczyliśmy, bo tak przecież mogło się zdarzyć. Żeby uczestniczyć w takim projekcie, trzeba najpierw wyprodukować pewną wiedzę, która nam jako np. historykom sztuki może umykać. My też do pewnego stopnia się od nich uczymy. Artyści nie są ograniczeni ortodoksyjnymi metodami, potrafią zaskakiwać nas sposobami badawczymi, a gdzie jak nie w muzeum, w którym rola artystów od początku była tak istotna, powinni móc oni realizować takie działania. 

Status jednostki naukowej Muzeum Sztuki w Łodzi to jednak sprawa dość niedawna. Warto podkreślić, że MSŁ od dłuższego czasu ma w swej strukturze jednostkę, która nazywa się Centrum Muzeologiczne. O jego historii obszerniej pisze w numerze Natalia Słaboń. Centrum, powołane do tego, by badać szeroki otoczenie instytucjonalne muzeów, od czasu kiedy dyrektorem Muzeum Sztuki w Łodzi został Jarosław Suchan, zaczęło również służyć zarządzaniu naukowością w MSŁ oraz odpowiada za „program publiczny”, który z jednej strony dyskursywnie „rozpakowuje” niektóre wystawy, a z drugiej upowszechnienia różnymi sposobami wiedzą.

Zarządzanie naukowością polega na tym, by inicjować i prowadzić projekty naukowe, które są często międzydziałowe. Ale również zespół obecnego tu Leszka Karczewskiego, czyli Dział Edukacji prowadzi działania, które nastawione są na produkcję wiedzy, także wiedzy o charakterze „meta-”, czyli na temat tego, jak edukować. Obejmuje też „półwiedzę” praktyczną, wynikającą z interakcji z młodszymi odbiorcami naszej instytucji.

 – mówił Daniel Muzyczuk.

 O sposobie, w jaki Centralne Muzeum Włókiennictwa w Łodzi nawiązuje relacje ze środowiskiem akademickim, mówiła główna kuratorka tej instytucji Marta Kowalewska. Zwłaszcza w kontekście zmian, jakie w ostatnich latach zachodzą w dostrzegalnym i docenianym sposobie działania CMWwŁ.  

W pewnych sprawach można powiedzieć, że jesteśmy „dłużnikami” Muzeum Sztuki w Łodzi (śmiech). Rzeczywiście dyrektor Aneta Dalbiak postawiła na otwarcie muzeum, w tym również na współpracę z wieloma placówkami naukowymi. Wydaje mi się, że w ogóle tkanina artystyczna była przez dłuższy czas w pewnym „getcie”, a nasze działania skupiają się na pokazywaniu jej w kontekście nurtu sztuki współczesnej, także w designie – mówiła Marta Kowalewska. – Naszymi partnerami są m.in. Uniwersytet Łódzki i Politechnika Łódzka, ale najnowszy projekt w ramach funduszy norweskich realizujemy z ASP w Krakowie i Uniwersytetem w Bergen. Tutaj również zapraszamy artystów do refleksji nad kolekcją. Podobnie było przy wystawie jubileuszowej, której autorkami byłby m.in. Dominika Krogulska-Czekalska z łódzkiej ASP oraz artystka sztuk współczesnych Małgorzata Markiewicz. Ekspozycja polegała właśnie na refleksji nad samą kolekcją, ale również nad zmienną rolą muzeów.

- A czy rzeczywiście można mówić o wiedzy tworzonej w takich instytucjach jako o wiedzy, której istnienie i obieg są paralelne do obiegu uniwersyteckiego, akademickiego – pytał Łukasz Kaczyński. 

Muzeum to nie akademia (i odwrotnie) i porównywanie rygorów, którym podlegamy ze względu na bycie jednostką naukową, prowadzi do stwierdzenia, że nie jesteśmy dostosowani do tych przepisów albo raczej, że te przepisy nie biorą pod uwagę specyfiki muzealnej jako miejsca, gdzie się uprawia naukę. Najprostszy przykład: jeśli chodzi o ewaluację naukową to nie możemy sprawozdawać w niej… wystaw jako projektów naukowych. Możemy sprawozdawać publikacje, natomiast one są tylko elementem tego projektu naukowego, a to, co robimy najlepiej, czyli wystawy jest jakby „niewidoczne”. Oczywiście piszemy też świetne naukowe teksty, z pełnym aparatem, podlegające peer review! Natomiast warto byłoby przyjrzeć się samej wystawie jako medium, które produkuje wiedzę i jednocześnie ją dystrybuuje. Swego czasu można było sprawozdawać scenariusze wystaw, czyli pewien ich ekwiwalent czy analogon w medium mimo wszystko pisanym. Ono również nie uwzględnia tego, że wystawa jest medium owszem używającym tekstu, ale też innych mediów: scenografii, aranżacji, pewnej narracji, która nie jest ściśle liniowa, tak jak zbudowany jest tekst. To prowadzi do zabawnych porównań, kiedy badacze zabierają się do zrobienia wystawy i marzą, aby wszystkie te obiekty, o których chcieliby napisać swój tekst, był obecne na wystawie. Ale przecież my muzealnicy, twórcy wystaw, wiemy, że pisanie o obiektach, a ich pozyskanie i włączenie do pewnej argumentacji, to są zupełnie różne sprawy. Zrobienie wystawy jest pewnym testem na metodologią dowodzenia naukowego.

– argumentował Daniel Muzyczuk. 

W instytucjach naukowych liczy się jakość badań, w przypadku „instytucji wiedzotwórczych” być może właściwsze byłoby uwzględnienia wpływu społecznego i jego należałoby badać . Przyznam jednocześnie, że mam z tym problem, bo nie znam narzędzi, które próbowałyby ów wpływ badać. Wiem, że o tym się mówi, także o kryterium oceny festiwali. 

– zastanawiał się Michał Piernikowski.

Wydaje mi się, że porównywanie placówek naukowych i muzeów wartościuje jakoś te dwie „wiedze”. Nie chcielibyśmy tutaj jednak rywalizować. Poza tym kryteria oceny jednej i drugiej wiedzy są rzeczywiście w dużej mierze takie same, są przeniesione do instytucji ze szkolnictwa wyższego. Nie przystają do sposobów produkowania, pozyskiwania i upowszechniania – mówiła Marta Kowalewska. – Wykorzystując narzędzia, jakie mamy i takie ustawodawstwo, jakie mamy, chcemy dążyć do znalezienia się na obszarze styku tych dwóch sposób istnienia wiedzy.  

– odpowiedziała Marta Kowalewska. 

Wkrótce poinformujemy o kolejnych wydarzeniach związanych z drugim numerem czasopisma. 

Zapis całej rozmowy można obejrzeć na fanpage’u Uniwersytetu Łódzkiego i pisma „Kalejdoskopu Kultury”.

Pismo „Kalejdoskop Kultury”

Spotkanie premierowe drugiego numeru półrocznika „Kalejdoskop Kultury" - fotorelacja

Redakcja: Centrum Promocji UŁ